Lucie - "zespół dwudziestolecia"
Od lewej: Robert Kodym, P.B.CH., Michal Dvořák, David Koller
Gdyby P.B.CH. znał nuty, "Lucie" mogłaby nigdy nie powstać... Takimi słowami mogłaby rozpoczynać się historia jednej z najbardziej wpływowych kapel w historii czeskiej muzyki. Był rok 1985. Petr Břetislav Chovanec, znany na czechosłowackiej scenie muzycznej jako P.B.CH jest bez angażmu i kierowany koniecznością daje ogłoszenie w praskiej Lucerně. Reakcja była natychmiastowa: Martin Koubek z kapeli Dux natychmiast wybiera się pod wskazany adres, a kiedy nie zastaje w domu Petra, wypytuje o niego jego rodziców. "Skąd ten nasz idiota miałby znać nuty?" odpowiada ojciec i tym samym przekreśla karierę swego syna w Dux…
Basiście nie pozostało więc nic innego, jak zareagować na ofertę kapeli Prášek, którą sam znalazł w podobnym ogłoszeniu. W ten sposób P.B.CH. poznaje się z Robertem Kodymem. Po niedługim czasie razem zakładają "novoromantickou" kapelę Lucie.
Po pierwszych koncertach (1986) przychodzi pierwszy sukces, kiedy grupa dostaje możliwość nagrania swoich utworów w profesjonalnym studio dla rozgłośni radiowych. Na tym etapie, dla jeszcze konsolidującej się kapeli, taka dawka rozgłosu stanowiła jednak siłę niszczycielską - obecny wokalista Michal Penk rozpoczyna profesjonalną karierę solową i tym samym Lucie zawiesza działalność. Sytuację ratują jednak Kodym z P.B.CH., którzy do współpracy zapraszają, już prędzej występującego gościnnie z Lucie, klawiszowca Michala Dvořáka. I właśnie on wpada na pomysł, żeby zwrócić się z propozycją współpracy do Davida Kollera - wokalisty i znajomego z formacji Zoo. Ten z początku nie był zbytnio przekonany: "Nie czułem się na siłach, w wieku 26 lat nie chciałem z czymś podobnym w ogóle zaczynać" - wspomina. Na propozycję jednak się zgodził, z przekonaniem, że "później się zobaczy". W tej chwili Lucie miała sześciu członków: z pierwotnego składu dołączył też klawiszowiec Petr Franc i perkusista Tomáš Waschiger, który wskutek powołania do wojska zostaje zastąpiony przez Tomáše Kapka. Jest lipiec 1987 roku...
Pod koniec roku przychodzi propozycja od wytwórni Orm. David Koller ma zaśpiewać w piosence "Pár fíglů” (nazwa zmieniona później na „Šrouby do hlavy"). Nie jest tym specjalnie zachwycony: „W tym czasie miałem jeszcze świadomość, że wcale nie muszę być tym, kto będzie śpiewał w Lucii". Ponadto, nie bardzo odpowiadała mu oficjalna otoczka wokół całego przedsięwzięcia. Ostatecznie David nagrał wspomniany utwór już przy pierwszej próbie (!). Tym samym Lucii otwierają się wrota do współczesnych mediów, w tym telewizji. Rozrasta się także repertuar, aż...
...Aż 20 kwietnia 1988 Lucie występuje na wspólnym koncercie z Krausberry. Po niezdecydowanym przyjęciu grupa wydaje pierwszy singiel, zaś grono słuchaczy na koncertach ciągle rośnie. W międzyczasie Lucii opuszcza Pavel Franc. Zwycięstwo na festivalu "Mladá píseň Gottwaldov" wzbudza zainteresowanie w całych Czechach. Do kalendarza jesiennego tourné trafia jednak 17 listopad...
Lucie przyłącza się do strajkujących artystów, odwołuje listopadowe koncerty i wyrusza w trasę po republice "wspierać rewolucję". Ich piosenka "Už se nechcem nikdy vracet" (później Oheň) stała się wtedy, swego rodzaju, nieoficjalnym hymnem. Kapela nie zwolniła tempa pracy ani w nowym, wolnym i hektycznym roku 1990 - w tym czasie nie miała praktycznie wolnego dnia. "To był najlepszy okres Lucie", twierdzi Michal Dvořák. "Wtedy staliśmy się rzeczywistymi profesjonalistami". Lucie pod koniec roku 1989 i 12 miesięcy później, to dwie różne formacje.
W lecie, w studiu Orm powstają nagrania do premierowej płyty "Lucie", która wychodzi na jesień w 100 tysięcznym nakładzie. Efektem było spektakularne – nie tylko w ówczesnych realiach - tourné. W 29 koncertach, zorganizowanych przy wsparciu 40 osobowego sztabu, udział wzięło ponad 50 tysięcy ludzi. Całej trasie towarzyszyła niespotykana kampania reklamowa ze śmigłowcami i numerem specjalnym czasopisma Reflex. Ówczesną atmosferę oddaje film "Lucie Tour '90", na którego realizację ČST przeznaczyła prawie pół miliona koron. Intensywne koncertowanie miało miejsce i w roku kolejnym, kiedy to Lucie po raz pierwszy wystąpiła przed pełną "Lucernou".
W tym czasie coraz bardziej we znaki dają się konsekwencje ciągłego napięcia ostatnich miesięcy: relacje w kapeli zaczynają się psuć, nastroje dalekie są od całkiem zdrowych również podczas nagrywania drugiego albumu Lucie: "In The Sky". Klip do piosenki Černí andělé w reżyserii Vladimíra Michálka szokuje ówczesną publikę. Krytycy przyjmują jednak płytę raczej "ciepławo", choć według wielu nie dotrzymuje poziomem albumowi debiutanckiemu. Mimo to, tytuł rozchodzi się w ponad 140 tysiącach egzemplarzy, a ponadto w tym samym roku Lucie zdobywa pięć muzycznych nagród. Tourné "In The Sky" przebiega już jednak w atmosferze zbliżającego się rozłamu. "Praktycznie przez cały czas byliśmy czterema kogutami na jednej arenie", ocenia Robert Kodym. "Zdarzało się, że nieraz któremuś z nas brakowało już argumentów i pozostawał tylko ten ostatni: 'Mam to gdzieś, odchodzę!'". Lider zespołu, David Koller, podobne zdanie usłyszał od pozostałych członków kapeli w ciągu jednego dnia. Lucie rozpadła się. Muzycy postanowili odegrać jeszcze wspólnie zaplanowane koncerty, wzbogacone o pożegnalny show 28 kwietnia 1992 w Lucerně, którego nagranie wydane zostaje na podwójnym albumie "Lucie Live".
Duet Kodym + P.B.CH. reaktywował, początkowo jednorazowy projekt "Wanastowi Vjecy", który debiutował albumem "Tak mi to teda nandey" we wrześniu 1991, a więc jeszcze w erze Lucie. Pod koniec roku 1992 wychodzi ich kolejny LP "Lži, sex & prachy", który sprzedaje się w ponad 130 tysiącach egzemplarzy. Jak uznał Robert Kodym: "Nie przypuszczaliśmy, aby Lucie mogła jeszcze kiedykolwiek zmartwychwstać... postanowiliśmy włożyć wszystkie siły twórcze w rozwój Wanastowy Vjecy". David Koller z początku zajął się produkcją albumu, początkującej na czeskiej scenie muzycznej, kapeli Alice z Plzně. Następnie zdecydował się sformować skład z "nowych ludzi" do swojego solowego projektu. Wiosną 1993 r. wychodzi jego album "David Koller", a wkrótce po tym wydarzeniu wokalista rusza w długą trasę koncertową. W projekcie Kollera, jako gość wziął udział również Michal Dvořák, który w tym czasie poświęcał się muzyce reklamowej i filmowej.
...I nieoczekiwanie dzięki filmowi nastapił w historii Lucie dalszy ważny przełom: reżyser Jan Svěrák obsadził Kollera z Kodymem w epizodycznych rolach indianina i kowboja we fragmencie filmu "Akumulátor 1". Właśnie podczas kręcenia materiału, na wokandę powrócił temat reaktywacji kapeli. "Była to przede wszystkim inicjatywa Davida, chociaż dla mnie był to nie mniej dobry pomysł. W jednej chwili poczułem, że Lucie może na nowo funkcjonować", rozmyśla Kodym. Kiedy jednak jesienią muzycy zeszli się na pierwszej próbie, wszystkich zaskoczył P.B.CH.. Oświadczył bowiem, że nie chce się dołączać do "odnowionej" Lucie. "Po prostu miałem uczucie, że wystarczy mi gra w jednej kapeli i jeśli mam wybierać, wybieram Wanastowi Vjecy", komentuje P.B.CH. swoją decyzję. "Miałem ponadto w głowie całkiem sporo własnych pomysłów, które chciałem nagrać". Tak powstaje pierwszy i jednocześnie ostatni projekt solowy P.B.CH., nazwany - bez zbytniej inwencji - P.B.CH. (1993).
Trzon Lucie ogłasza w międzyczasie konkurs na nowego basistę. Żaden z uczestników nie spełniał jednak w pełni wymogów kapeli, więc na początku roku 1994 wybór padł na studyjnego, przede wszystkim jazzowego muzykanta, Marka „Martu“ Minárika (ur. 1971). „Marek pełnił rolę swego rodzaju najemnika, chłodnego profesjonalisty i swojego profesjonalizmu nie pozbył się ani trochę pracując z Lucii. Z drugiej strony, chociaż ciężko mu tu wyrzucać, nie od razu jadł z nami z jednej miski" - tak dziś członkowie kapeli charakteryzują ówczesnego basistę, który de facto dopasował się do zespołu bardzo dobrze.
Nagrywaniu kolejnego albumu "Černý kočky mokrý žáby" (1994) towarzyszyły dalsze komplikacje. Michal Dvořák i David Koller pracowali jeszcze w tym czasie nad muzyką do filmu "Amerika", którego produkcja z powodu problemów finansowych mocno się wydłużyła. Okazało się, że inne priorytety miał również Robert Kodym. Sytuację wokół „najtwardszej” płyty Lucie uratował "Čechoameričan" Ivan Kral, który zajął się produkcją krążka w sposób nader profesjonalny. Jak wspomina Kodym: "Kiedy przychodziłem do studia na chwilę przed południem, ponieważ w nocy w tym czasie raczej się bawiłem niż spałem, do dwóch, trzech piosenek były już nagrane gitarowe partie. To zawsze pomagało mi wytrzeźwieć".
Ostatecznie, Lucie potwierdziła swoją pozycję lidera czeskiej sceny muzycznej. Pozytywne opinie krytyków, sukcesy w ankietach i przy ogłaszaniu wyników różnych prestiżowych konkursów, wielkoformatowe tourné… To również czas współpracy z Lenkou Dusilovou, dla której długa trasa koncertowa była najbardziej wyczerpująca, jako że oprócz występów z Lucii śpiewała również z poprzedzającą koncerty kapelą Sluníčko. "Podczas całej trasy dostałam chyba z 11 zastrzyków, dzięki którym na nowo powracał mi głos", wspomina. Współpraca z Lenkou Dusilovou zaowocowała ponadto powstaniem nowego muzycznego projektu pod nazwą Pusa, w którym u boku wokalistki występowali David Koller i Marta Minárik.
Rok 1995 był dla Lucii wyjątkowy z powodu wzięcia udziału w wydarzeniu, o którym większość światowych kapel może jedynie pomarzyć. Na pełnym stadionie (130 tys. widzów) w praskiej dzielnicy Strahov, wystąpili jako support przed samymi Rolling Stones...
W kolejnym roku nad kapelą zbierają się kolejne czarne chmury: Wanastowi Vjecy wydają nowy album "Andělé" i ruszają w trasę koncertową, David Koller poświęca się nagraniom w Puse, a Michal Dvořák powraca do muzyki filmowej. Muzycy zastanawiając się co dalej z Lucii, decydując się ostatecznie na wydanie nowego krążka ze starszymi, prędzej nie publikowanymi utworami. Tak powstaje album "Pohyby", za którą kapela otrzyma najwyższe honorarium w historii czeskiej muzyki rozrywkowej. W roku 1997 Wanastowky nagrywają kolejny album "333 stříbrnejch stříkaček", a Lucie na wspólnych wakacjach w Tajlandii zbiera inspiracje do dalszej pracy.
W 1998 r. Lucie obchodzi dziesięciolecie swojego pierwszego koncertu. Oprócz rocznicowego tourné muzycy przygotowują dla swoich fanów koncertowe DVD oraz 60-minutowy dokument w reżyserii Davida Síse "Obrazohled aneb Daleká cesta". W międzyczasie skład opuszczają Lenka Dusilová i Marta Minárik, w miejsce którego powraca... P.B.CH.. Wkrótce kapela wydaje nowy album: "Větší než malé množství lásky" oraz długo oczekiwany wybór największych hitów pod nazwą "Vše nejlepší 88-99", który na sklepowe półki trafia w 1999 r., stając się jednym z lepiej sprzedających się albumów (110 tys.). Pod koniec roku Lucie zwycięża w prestiżowej ankiecie "Český slavík".
Na progu nowego tysiąclecia Wanastowky wydają kolejny album "Hračky"., a w kwietniu 2000 r. Lucie wyjeżdża na długo oczekiwane i kilkakrotnie przekładane tourné po Ameryce. "Dla większości ludzi, którzy tam żyją, długa rozłąka z ojczyzną nie jest z pewnością czymś przyjaznym... dlatego, kiedy nagle przyjedzie do nich zaśpiewać zwycięzca nagrody "Český slavík" i "Mladé písně Gottwaldov", są tym faktem mocno podbudowani", komentuje występy dla chicagowskich rodaków Robert Kodym.
W roku 2000 Lucie wydaje nowy album: "Slunečnice", a o dwa lata później - jak na razie - swój ostatni krążek studyjny: "Dobrá kočzka která nemlsá". Jesienią 2002 roku zespół zdobywa sukces dzięki dwóm koncertom: w bratysławskim Národním divadle (10.11.2002) oraz akustycznemu w Státní opeře Praha (12.11.2002). Rok później kapela wydaje koncertowe, podwójne CD i DVD pod nazwą "Lucie v Opeře". W mojej subiektywnej ocenie, album powstały we współpracy z praską orkiestrą symfoniczną, chórem Bambini di Praga i wieloma gośćmi, jest jednym z lepszych w historii grupy i w doskonały sposób podsumowuje dorobek zespołu. Na początku roku 2004 Lucie powtarza swój koncert symfoniczny, tym razem w Obecním domě w Pradze (27.1.2004).
Na przełomie 2005 i 2006 r. wszyscy spodziewają się nowego albumu, jednak drogi członków zespołu: Davida Kollera, Roberta Kodyma i P.B.CH., zaczynają się rozchodzić, co kończy się nieoczekiwanym odejściem Davida Kollera z kapeli. "O jego odejściu dowiedziałem się w ten sam sposób, co każdy inny - z telewizji", opowiada Robert Kodym. W mediach zaczynają się spekulacje o rozpadzie zespołu, którego przyszłość z dnia na dzień staje się niepewna...
Do oficjalnego rozwiązania grupy nie doszło i jak czytamy na oficjalnej stronie Lucii – „Od 2 października 2004, zespół ma "planowaną pauzę twórczą", która trwa do dziś...”. Muzycy rozwinęli na nowo własne solowe projekty. Po rozpadzie Lucie, David Koller nagrał najpierw płytę z zespołem Kollerband (2005), a następnie dwa albumy solowe: "Nic není nastálo" (2006), oraz "Teď a Tady" (2010). Robert Kodym z P.B.CH. wydali kolejną płytę Wanastowi Vjecy – „Torpedo” (2006). W 2008 P.B.CH. decyduje się jednak na swój własny solowy projekt i muzycy kończą współpracę... jednak oficjalnie zespół nie rozpada się, a Robert Kodym w wywiadzie dla stacji radiowej Frekvence 1 (listopad 2010) stwierdza, że na jesień 2011 r. planowany jest nowy album - we współpracy ze "staronowymi" członkami grupy, w tym... P.B.CH. Jak będzie w rzeczywistości - czas pokaże. Michal Dvořák występował gościnnie zarówno na albumach Davida Kollera, jak i Wanastowek. Mimo szerokiej gamy możliwych rozwiązań, nikt nie wspomina o jakichkolwiek szansach na reaktywację Lucie. Ale przecież podobnie było chociażby w 1992 roku... Dla tych, którzy wierzą, że zobaczą jeszcze kiedyś koncert legendarnej kapeli w dawnym składzie, z pewnością podtrzymujące na duchu muszą być wydarzenia z 23 lutego 2011 r. Wtedy to, przy uroczystości wręczania nagród "Anděl 2010" transmitowanej na żywo przez czeską telewizję Nova, na jednym podium zeszła się najsławniejsza obsada Lucie: Michal Dvořák, Robert Kodym, David Koller i P.B.CH.. Nagrodę w kategorii "album 20-lecia" (Černý kočky mokrý žáby) odbierali wprawdzie tylko David z Michalem, a w kategorii "zespół 20-lecia" Robert z P.B.CH., jednak tą najważniejszą: "wykonawca 20-lecia" odebrała już wspólnie cała kapela - dodać trzeba, że przy akompaniamencie burzliwych owacji. Pozostaje mieć nadzieję, że to początek lepszych czasów – dla Lucie i dla jej fanów…
Maciej Kowalski
Basiście nie pozostało więc nic innego, jak zareagować na ofertę kapeli Prášek, którą sam znalazł w podobnym ogłoszeniu. W ten sposób P.B.CH. poznaje się z Robertem Kodymem. Po niedługim czasie razem zakładają "novoromantickou" kapelę Lucie.
Po pierwszych koncertach (1986) przychodzi pierwszy sukces, kiedy grupa dostaje możliwość nagrania swoich utworów w profesjonalnym studio dla rozgłośni radiowych. Na tym etapie, dla jeszcze konsolidującej się kapeli, taka dawka rozgłosu stanowiła jednak siłę niszczycielską - obecny wokalista Michal Penk rozpoczyna profesjonalną karierę solową i tym samym Lucie zawiesza działalność. Sytuację ratują jednak Kodym z P.B.CH., którzy do współpracy zapraszają, już prędzej występującego gościnnie z Lucie, klawiszowca Michala Dvořáka. I właśnie on wpada na pomysł, żeby zwrócić się z propozycją współpracy do Davida Kollera - wokalisty i znajomego z formacji Zoo. Ten z początku nie był zbytnio przekonany: "Nie czułem się na siłach, w wieku 26 lat nie chciałem z czymś podobnym w ogóle zaczynać" - wspomina. Na propozycję jednak się zgodził, z przekonaniem, że "później się zobaczy". W tej chwili Lucie miała sześciu członków: z pierwotnego składu dołączył też klawiszowiec Petr Franc i perkusista Tomáš Waschiger, który wskutek powołania do wojska zostaje zastąpiony przez Tomáše Kapka. Jest lipiec 1987 roku...
Pod koniec roku przychodzi propozycja od wytwórni Orm. David Koller ma zaśpiewać w piosence "Pár fíglů” (nazwa zmieniona później na „Šrouby do hlavy"). Nie jest tym specjalnie zachwycony: „W tym czasie miałem jeszcze świadomość, że wcale nie muszę być tym, kto będzie śpiewał w Lucii". Ponadto, nie bardzo odpowiadała mu oficjalna otoczka wokół całego przedsięwzięcia. Ostatecznie David nagrał wspomniany utwór już przy pierwszej próbie (!). Tym samym Lucii otwierają się wrota do współczesnych mediów, w tym telewizji. Rozrasta się także repertuar, aż...
...Aż 20 kwietnia 1988 Lucie występuje na wspólnym koncercie z Krausberry. Po niezdecydowanym przyjęciu grupa wydaje pierwszy singiel, zaś grono słuchaczy na koncertach ciągle rośnie. W międzyczasie Lucii opuszcza Pavel Franc. Zwycięstwo na festivalu "Mladá píseň Gottwaldov" wzbudza zainteresowanie w całych Czechach. Do kalendarza jesiennego tourné trafia jednak 17 listopad...
Lucie przyłącza się do strajkujących artystów, odwołuje listopadowe koncerty i wyrusza w trasę po republice "wspierać rewolucję". Ich piosenka "Už se nechcem nikdy vracet" (później Oheň) stała się wtedy, swego rodzaju, nieoficjalnym hymnem. Kapela nie zwolniła tempa pracy ani w nowym, wolnym i hektycznym roku 1990 - w tym czasie nie miała praktycznie wolnego dnia. "To był najlepszy okres Lucie", twierdzi Michal Dvořák. "Wtedy staliśmy się rzeczywistymi profesjonalistami". Lucie pod koniec roku 1989 i 12 miesięcy później, to dwie różne formacje.
W lecie, w studiu Orm powstają nagrania do premierowej płyty "Lucie", która wychodzi na jesień w 100 tysięcznym nakładzie. Efektem było spektakularne – nie tylko w ówczesnych realiach - tourné. W 29 koncertach, zorganizowanych przy wsparciu 40 osobowego sztabu, udział wzięło ponad 50 tysięcy ludzi. Całej trasie towarzyszyła niespotykana kampania reklamowa ze śmigłowcami i numerem specjalnym czasopisma Reflex. Ówczesną atmosferę oddaje film "Lucie Tour '90", na którego realizację ČST przeznaczyła prawie pół miliona koron. Intensywne koncertowanie miało miejsce i w roku kolejnym, kiedy to Lucie po raz pierwszy wystąpiła przed pełną "Lucernou".
W tym czasie coraz bardziej we znaki dają się konsekwencje ciągłego napięcia ostatnich miesięcy: relacje w kapeli zaczynają się psuć, nastroje dalekie są od całkiem zdrowych również podczas nagrywania drugiego albumu Lucie: "In The Sky". Klip do piosenki Černí andělé w reżyserii Vladimíra Michálka szokuje ówczesną publikę. Krytycy przyjmują jednak płytę raczej "ciepławo", choć według wielu nie dotrzymuje poziomem albumowi debiutanckiemu. Mimo to, tytuł rozchodzi się w ponad 140 tysiącach egzemplarzy, a ponadto w tym samym roku Lucie zdobywa pięć muzycznych nagród. Tourné "In The Sky" przebiega już jednak w atmosferze zbliżającego się rozłamu. "Praktycznie przez cały czas byliśmy czterema kogutami na jednej arenie", ocenia Robert Kodym. "Zdarzało się, że nieraz któremuś z nas brakowało już argumentów i pozostawał tylko ten ostatni: 'Mam to gdzieś, odchodzę!'". Lider zespołu, David Koller, podobne zdanie usłyszał od pozostałych członków kapeli w ciągu jednego dnia. Lucie rozpadła się. Muzycy postanowili odegrać jeszcze wspólnie zaplanowane koncerty, wzbogacone o pożegnalny show 28 kwietnia 1992 w Lucerně, którego nagranie wydane zostaje na podwójnym albumie "Lucie Live".
Duet Kodym + P.B.CH. reaktywował, początkowo jednorazowy projekt "Wanastowi Vjecy", który debiutował albumem "Tak mi to teda nandey" we wrześniu 1991, a więc jeszcze w erze Lucie. Pod koniec roku 1992 wychodzi ich kolejny LP "Lži, sex & prachy", który sprzedaje się w ponad 130 tysiącach egzemplarzy. Jak uznał Robert Kodym: "Nie przypuszczaliśmy, aby Lucie mogła jeszcze kiedykolwiek zmartwychwstać... postanowiliśmy włożyć wszystkie siły twórcze w rozwój Wanastowy Vjecy". David Koller z początku zajął się produkcją albumu, początkującej na czeskiej scenie muzycznej, kapeli Alice z Plzně. Następnie zdecydował się sformować skład z "nowych ludzi" do swojego solowego projektu. Wiosną 1993 r. wychodzi jego album "David Koller", a wkrótce po tym wydarzeniu wokalista rusza w długą trasę koncertową. W projekcie Kollera, jako gość wziął udział również Michal Dvořák, który w tym czasie poświęcał się muzyce reklamowej i filmowej.
...I nieoczekiwanie dzięki filmowi nastapił w historii Lucie dalszy ważny przełom: reżyser Jan Svěrák obsadził Kollera z Kodymem w epizodycznych rolach indianina i kowboja we fragmencie filmu "Akumulátor 1". Właśnie podczas kręcenia materiału, na wokandę powrócił temat reaktywacji kapeli. "Była to przede wszystkim inicjatywa Davida, chociaż dla mnie był to nie mniej dobry pomysł. W jednej chwili poczułem, że Lucie może na nowo funkcjonować", rozmyśla Kodym. Kiedy jednak jesienią muzycy zeszli się na pierwszej próbie, wszystkich zaskoczył P.B.CH.. Oświadczył bowiem, że nie chce się dołączać do "odnowionej" Lucie. "Po prostu miałem uczucie, że wystarczy mi gra w jednej kapeli i jeśli mam wybierać, wybieram Wanastowi Vjecy", komentuje P.B.CH. swoją decyzję. "Miałem ponadto w głowie całkiem sporo własnych pomysłów, które chciałem nagrać". Tak powstaje pierwszy i jednocześnie ostatni projekt solowy P.B.CH., nazwany - bez zbytniej inwencji - P.B.CH. (1993).
Trzon Lucie ogłasza w międzyczasie konkurs na nowego basistę. Żaden z uczestników nie spełniał jednak w pełni wymogów kapeli, więc na początku roku 1994 wybór padł na studyjnego, przede wszystkim jazzowego muzykanta, Marka „Martu“ Minárika (ur. 1971). „Marek pełnił rolę swego rodzaju najemnika, chłodnego profesjonalisty i swojego profesjonalizmu nie pozbył się ani trochę pracując z Lucii. Z drugiej strony, chociaż ciężko mu tu wyrzucać, nie od razu jadł z nami z jednej miski" - tak dziś członkowie kapeli charakteryzują ówczesnego basistę, który de facto dopasował się do zespołu bardzo dobrze.
Nagrywaniu kolejnego albumu "Černý kočky mokrý žáby" (1994) towarzyszyły dalsze komplikacje. Michal Dvořák i David Koller pracowali jeszcze w tym czasie nad muzyką do filmu "Amerika", którego produkcja z powodu problemów finansowych mocno się wydłużyła. Okazało się, że inne priorytety miał również Robert Kodym. Sytuację wokół „najtwardszej” płyty Lucie uratował "Čechoameričan" Ivan Kral, który zajął się produkcją krążka w sposób nader profesjonalny. Jak wspomina Kodym: "Kiedy przychodziłem do studia na chwilę przed południem, ponieważ w nocy w tym czasie raczej się bawiłem niż spałem, do dwóch, trzech piosenek były już nagrane gitarowe partie. To zawsze pomagało mi wytrzeźwieć".
Ostatecznie, Lucie potwierdziła swoją pozycję lidera czeskiej sceny muzycznej. Pozytywne opinie krytyków, sukcesy w ankietach i przy ogłaszaniu wyników różnych prestiżowych konkursów, wielkoformatowe tourné… To również czas współpracy z Lenkou Dusilovou, dla której długa trasa koncertowa była najbardziej wyczerpująca, jako że oprócz występów z Lucii śpiewała również z poprzedzającą koncerty kapelą Sluníčko. "Podczas całej trasy dostałam chyba z 11 zastrzyków, dzięki którym na nowo powracał mi głos", wspomina. Współpraca z Lenkou Dusilovou zaowocowała ponadto powstaniem nowego muzycznego projektu pod nazwą Pusa, w którym u boku wokalistki występowali David Koller i Marta Minárik.
Rok 1995 był dla Lucii wyjątkowy z powodu wzięcia udziału w wydarzeniu, o którym większość światowych kapel może jedynie pomarzyć. Na pełnym stadionie (130 tys. widzów) w praskiej dzielnicy Strahov, wystąpili jako support przed samymi Rolling Stones...
W kolejnym roku nad kapelą zbierają się kolejne czarne chmury: Wanastowi Vjecy wydają nowy album "Andělé" i ruszają w trasę koncertową, David Koller poświęca się nagraniom w Puse, a Michal Dvořák powraca do muzyki filmowej. Muzycy zastanawiając się co dalej z Lucii, decydując się ostatecznie na wydanie nowego krążka ze starszymi, prędzej nie publikowanymi utworami. Tak powstaje album "Pohyby", za którą kapela otrzyma najwyższe honorarium w historii czeskiej muzyki rozrywkowej. W roku 1997 Wanastowky nagrywają kolejny album "333 stříbrnejch stříkaček", a Lucie na wspólnych wakacjach w Tajlandii zbiera inspiracje do dalszej pracy.
W 1998 r. Lucie obchodzi dziesięciolecie swojego pierwszego koncertu. Oprócz rocznicowego tourné muzycy przygotowują dla swoich fanów koncertowe DVD oraz 60-minutowy dokument w reżyserii Davida Síse "Obrazohled aneb Daleká cesta". W międzyczasie skład opuszczają Lenka Dusilová i Marta Minárik, w miejsce którego powraca... P.B.CH.. Wkrótce kapela wydaje nowy album: "Větší než malé množství lásky" oraz długo oczekiwany wybór największych hitów pod nazwą "Vše nejlepší 88-99", który na sklepowe półki trafia w 1999 r., stając się jednym z lepiej sprzedających się albumów (110 tys.). Pod koniec roku Lucie zwycięża w prestiżowej ankiecie "Český slavík".
Na progu nowego tysiąclecia Wanastowky wydają kolejny album "Hračky"., a w kwietniu 2000 r. Lucie wyjeżdża na długo oczekiwane i kilkakrotnie przekładane tourné po Ameryce. "Dla większości ludzi, którzy tam żyją, długa rozłąka z ojczyzną nie jest z pewnością czymś przyjaznym... dlatego, kiedy nagle przyjedzie do nich zaśpiewać zwycięzca nagrody "Český slavík" i "Mladé písně Gottwaldov", są tym faktem mocno podbudowani", komentuje występy dla chicagowskich rodaków Robert Kodym.
W roku 2000 Lucie wydaje nowy album: "Slunečnice", a o dwa lata później - jak na razie - swój ostatni krążek studyjny: "Dobrá kočzka která nemlsá". Jesienią 2002 roku zespół zdobywa sukces dzięki dwóm koncertom: w bratysławskim Národním divadle (10.11.2002) oraz akustycznemu w Státní opeře Praha (12.11.2002). Rok później kapela wydaje koncertowe, podwójne CD i DVD pod nazwą "Lucie v Opeře". W mojej subiektywnej ocenie, album powstały we współpracy z praską orkiestrą symfoniczną, chórem Bambini di Praga i wieloma gośćmi, jest jednym z lepszych w historii grupy i w doskonały sposób podsumowuje dorobek zespołu. Na początku roku 2004 Lucie powtarza swój koncert symfoniczny, tym razem w Obecním domě w Pradze (27.1.2004).
Na przełomie 2005 i 2006 r. wszyscy spodziewają się nowego albumu, jednak drogi członków zespołu: Davida Kollera, Roberta Kodyma i P.B.CH., zaczynają się rozchodzić, co kończy się nieoczekiwanym odejściem Davida Kollera z kapeli. "O jego odejściu dowiedziałem się w ten sam sposób, co każdy inny - z telewizji", opowiada Robert Kodym. W mediach zaczynają się spekulacje o rozpadzie zespołu, którego przyszłość z dnia na dzień staje się niepewna...
Do oficjalnego rozwiązania grupy nie doszło i jak czytamy na oficjalnej stronie Lucii – „Od 2 października 2004, zespół ma "planowaną pauzę twórczą", która trwa do dziś...”. Muzycy rozwinęli na nowo własne solowe projekty. Po rozpadzie Lucie, David Koller nagrał najpierw płytę z zespołem Kollerband (2005), a następnie dwa albumy solowe: "Nic není nastálo" (2006), oraz "Teď a Tady" (2010). Robert Kodym z P.B.CH. wydali kolejną płytę Wanastowi Vjecy – „Torpedo” (2006). W 2008 P.B.CH. decyduje się jednak na swój własny solowy projekt i muzycy kończą współpracę... jednak oficjalnie zespół nie rozpada się, a Robert Kodym w wywiadzie dla stacji radiowej Frekvence 1 (listopad 2010) stwierdza, że na jesień 2011 r. planowany jest nowy album - we współpracy ze "staronowymi" członkami grupy, w tym... P.B.CH. Jak będzie w rzeczywistości - czas pokaże. Michal Dvořák występował gościnnie zarówno na albumach Davida Kollera, jak i Wanastowek. Mimo szerokiej gamy możliwych rozwiązań, nikt nie wspomina o jakichkolwiek szansach na reaktywację Lucie. Ale przecież podobnie było chociażby w 1992 roku... Dla tych, którzy wierzą, że zobaczą jeszcze kiedyś koncert legendarnej kapeli w dawnym składzie, z pewnością podtrzymujące na duchu muszą być wydarzenia z 23 lutego 2011 r. Wtedy to, przy uroczystości wręczania nagród "Anděl 2010" transmitowanej na żywo przez czeską telewizję Nova, na jednym podium zeszła się najsławniejsza obsada Lucie: Michal Dvořák, Robert Kodym, David Koller i P.B.CH.. Nagrodę w kategorii "album 20-lecia" (Černý kočky mokrý žáby) odbierali wprawdzie tylko David z Michalem, a w kategorii "zespół 20-lecia" Robert z P.B.CH., jednak tą najważniejszą: "wykonawca 20-lecia" odebrała już wspólnie cała kapela - dodać trzeba, że przy akompaniamencie burzliwych owacji. Pozostaje mieć nadzieję, że to początek lepszych czasów – dla Lucie i dla jej fanów…
Maciej Kowalski
|
|